sobota, 20 kwietnia 2013

Niall cz.1

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Białe ściany i przeważnie tego samego koloru meble. Do tego obok mnie jedno puste łóżko szpitalne. Gdy tylko domyśliłam się, że znajduje się w szpitalu, zaczęłam zastanawiać się z jakiego powodu tu jestem. Miałam dziurę w mózgu. Spojrzałam na swój nadgarstek, a potem drugi. Jeden ściśle obandażowany, na drugim trzy małe blizny. Pewnie przy próbie popełnienia samobójstwa musiałam się tu znaleźć.
Do pokoju weszła szczupła pielęgniarka tłumacząc mi, że od dziś będę dzielić swój pokój razem z innym pacjentem. Nie miałam nic do powiedzenia, więc ledwo zauważalnie kiwnęłam głową. Byłam zmęczona, nie myślałam o tym i zasnęłam…
- [T.I] obudź się! – ktoś szturchnął mnie w ramię.
Poznałam moją mamę, która zaniepokojona patrzyła mi się w oczy.
 - Powiedz dlaczego to zrobiłaś? – spytała mnie. 
- Mamo ja nie chciałam…
- Porozmawiamy o tym kiedy indziej. Najważniejsze, że twój stan się poprawia.
- Mhm – Kiwnęłam głową.
Spojrzałam w lewą stronę. Domyśliłam się, że to ten o którym mówiła mi wcześniej pielęgniarka. Byłam ciekawa jaki jest. Może też trafił tu z powodu próby odebrania sobie życia? Nie widziałam dokładnie jego twarzy, ani nie wiedziałam co mu jest. Miał blond włosy , a głowę odwróconą w przeciwnym kierunku do mojej. Wydawał się być w moim wieku.
Musiałam ponownie wybudzić się ze snu, więc spojrzałam odruchowo na okno. Było ciemno, a ulicę rozświetlały wysokie latarnie. Przyglądałam się długo oknu, nie zauważając wzroku chłopaka na sobie.
 - Cześć jestem Niall – powiedział do mnie.
 - Hej, [T.I] – uśmiechnęłam się słabo.
 - Długo tu leżysz?
Mogłabym o to samo spytać jego. W końcu wcale tego nie wiedziałam.
 - Nie sądzę. A ty co tu robisz?
Niall wciąż na mnie patrzył. Odpowiedział mi na pytanie i wytłumaczył, że już niedługo będzie mógł wyjść ze szpitala. Na moją prośbę opowiedział mi o sobie, a ja zaciekawiona tym o czym mówi, słuchałam go. Miał bardzo łatwe życie. To nie to samo co moje. W moim znajdowało się wiele problemów, niezgodności. A ja jestem bezsilna, by sobie z tym radzić. Wiem, że nie powinnam od razu sięgać po żyletkę. To nie jest rozwiązanie, jednak właśnie ona potrafiła mi pomóc. Nie miałam bliskich osób poza matką, która nigdy nie znajdowała dla mnie czasu. Nie robiłam nic, by się to w końcu zmieniło – ona też. Rozmawiając z tym chłopakiem czułam, że mogłabym mu zaufać. Prędzej opowiedziałabym jemu o swoich problemach, niż mamie. Wydawało mi się, że mógłby mnie wysłuchać i pomóc mi. Kiedy zapytał mnie czy opowiem mu o sobie, zgodziłam się miejąc nadzieję, że właśnie ten jeden w końcu mnie zrozumie.
 - I to dlatego sięgasz po żyletkę?
 - Dokładnie.
 - Jest mi przykro, że jesteś sama. Musi ci być naprawdę trudno.
Widziałam coś dziwnego w jego oczach. To coś jakby faktycznie wiedział o czym mówię. I rozumiał co mam na myśli. To było dla mnie pocieszające. Naszą rozmowę przerwał mi doktor, który oznajmił mi, że już jutro po południu mnie wypiszą. „Nareszcie”- pomyślałam. Niall wyraźnie posmutniał, gdy usłyszał tą informacje. Znam go od zaledwie paru godzin, a czuję, jakbym go znała o wiele, wiele dłużej.
 - [T.I] mogę cię o coś prosić?
 - Jasne.
Podał mi karteczkę z cyferkami.
 - Zadzwoń do mnie. Gdy tylko wyjdę ze szpitala postaram się ci pomóc.
Położyłam kartkę na stoliku i opadłam na poduszkę.
- Musisz mi wybaczyć, ale chyba się już położę. – Powiedziałam do Irlandczyka. – Dobranoc
- Dobranoc.
Jestem u siebie w domu, w swoim pokoju. Tu czuję się najlepiej. Wyjęłam telefon i wpisałam do kontaktów numer Nialla.